-Nie mamo - powiedziałam trzymając telefon przy uchu - Wszyscy są tu bardzo - przerwałam zastanawiając się co powinnam powiedzieć , żeby była spokojna - mili i sympatyczni - dokończyłam wychodząc z łazienki w długiej koszulce , która sięgała do połowy moich ud z numerem '69' i w samych majtkach.
-Poznałaś - przerwała zastanawiając się - kogoś , nie wiem , interesującego ? - zapytała.
Wiedziałam. To była jedna z jej wad - chciała być na bieżąco z moich życiem osobistym , a do tego była bardzo ciekawska i opiekuńcza. Nie powiem , że jej zachowanie mi się podoba , bo czasem może być na prawdę denerwująca i nadopiekuńcza , potrafi zawstydzić mnie przy moich dawnych znajomych w najmniej oczekiwanym momencie i sprawić , że nie będę chciała wyjść z domu przez tydzień ze wstydu , ale w końcu to moja mama - i tak ją kocham.
-Znajomych Ryan'a - odpowiedziałam krótko , bo dobrze wiedziałam dokąd zmierzamy z tym tematem.
-Fajni są ?
-Tak - usiadłam po turecku na swoim łóżku - bardzo serdeczni.
-Poznałaś jakiego fajnego chłopaka ?
-Mamo - powiedziałam chcąc zmienić temat. Wiedziałam , że prędzej czy później nasza rozmowa musi zejść na temat tutejszych chłopaków i czy ktoś czasem mi się tutaj nie spodobał. Koniecznie chciała żebym miała chłopaka , mam siedemnaście lat - prawie osiemnaście - i nie spieszy mi się żeby się w kimś zakochać , a prawda była taka , że większość facetów po prostu odpychałam od siebie.
-Co ?
-Zawsze musimy zaczynać ten temat ?
-A więc ktoś jest - powiedziała ożywiona i zaśmiała się.
-Nie , nie ma - zaprzeczyłam , choć zaczynałam się zastanawiać.
W mojej głowie pojawił się obraz Justina , sprzed paru godzin. W zasadzie byliśmy tylko znajomymi , a moje uczucia były do niego neutralne, ale dziś coś we mnie pękło. Gdybym dziś tańczyła z kimś innym, a nie z Justinem , nie pozwoliłabym zajść temu tak daleko. Normalnie odepchnęłabym faceta , który przyciągnął mnie tak blisko siebie i tańczył w taki sposób , ale dziś coś stawiało opór. Jakby coś przyparło mnie do ziemni , a ja nie mogłam wykonać żadnego ruchu.
Oplotłam rękę wokół swojego brzucha.Jakbym po prostu nie panowała nad swoich ciałem i umysłem.
Zaczęłam wspominać to jak tańczyliśmy , jego broda prawie opierała się na moim ramieniu ,a ciepły oddech pieścił moją delikatną skórę. Jego ramiona oplatające moją szczupłą talię. Fakt że nie mogłam pozbyć się jego twarzy z moich myśli był irytujący.
-Carmen ? - zapytała moja matka z nutką troski w głosie.
-Hmmm ?
-Wszystko okej ?
- Taak , tak - skłamałam. Nie mogłam jej przecież powiedzieć , że właśnie wspominałam najlepszy moment jaki mnie tutaj spotkał.
-Jak ma na imię ?
Wiedziałam. Zawsze mnie wyczuję , nawet przez telefon i w tak dużej odległości. Była podobna do wykrywacza kłamstw , tylko miała inne funkcje , potrafiła cie rozszyfrować , twój stan umysłu , samopoczucie , smutek , zauroczenie , tęsknotę , wszystko - dosłownie. Czasem dziękuję Bogu za taką matkę , bo nie muszę tłumaczyć i opowiadać o moich problemach i o tym co mnie gnębi , bo ona po prostu to wie. To coś jak więź bliźniacza - jedno wie co ci dolega i automatycznie czuję się przygnębione razem z tobą - ale różnica jest taka , że to córka i matka.
-Justin- powiedziałam , a przed tym wzięłam oddech.
-Czujesz coś do niego.?
-Nie - powiedziałam szybko , ale zaraz się poprawiłam - Znaczy nie wiem , po prostu - przerwałam biorąc oddech - Wydaję mi się , że to bardziej tęsknota za byciem z kimś blisko i poczuciem bezpieczeństwa , a przy nim właśnie to czuję. Nie wydaję mi się , że to jest zauroczenie czy coś podobnego , po prostu chęć bycia blisko kogokolwiek jest silniejsza ode mnie , a to akurat padło na niego .. - przygryzłam górną wargę , mimo że nie mogła tego zobaczyć.
-Skarbie - westchnęła - Nie każdy mężczyzna musi być taki jak Kyle , nie możesz odpychać wszystkich kogo spotkasz , bo to nic nie daje. Daj komuś szansę , wiem że to boli , ale po prostu spróbuj , uwierz mi.
Kyle to mój były chłopak , który praktycznie mnie tylko wykorzystał , skrzywdził fizycznie jak i psychicznie, wystawił na pośmiewisko i zostawił , dlatego taka jestem. Mimo że poddałam się urokowi Justina to tym samym boję się , że zrobi to co Kyle , wyobrażam sobie zamiast Justina Kyle'a na jego miejscu i po prostu .. boję się , ale tym samym tęsknię za tym żeby być kochaną i ważną dla kogoś , ale wszystko duszę w sobie.
-Dzięki mamo.
-Kocham cię - powiedziała ,a jej głos jakby się załamał.
Usłyszałam pukanie w szybę drzwi tarasowych. , odwróciłam się w ich stronę i zobaczyłam za nimi szczerzącego się od ucha do ucha Justina.
-Otwórz - powiedział dość głośno , co moja mam pewnie usłyszała.
-Mamo muszę kończyć - powiedziałam szybko.
-Co ? Ktoś u ciebie jest ?
-Cześć Mamo. Kocham cię - powiedziałam i szybko rozłączyłam się , rzucając telefon na łóżko , po czym podeszłam do drzwi , rozsunęłam je tym samym wpuszczając Justina do środka.
-Pojebało cię ? - powiedziałam wyraźnie zdenerwowana faktem , że przyjechał tutaj tak późno.
-Też tęskniłem - pocałował mnie delikatnie w policzek - Zapomniałaś kurtki - posłał mu swój uwodzicielski uśmiech i podał mi ją.
-Aaa ... Dzięki - powiedziałam trzymając w ręce kurtkę i pieszcząc jej materiał , popatrzyłam na niego jak chodzi po pokoju i rozgląda się - Możesz już iść - wskazałam na drzwi , którymi tutaj przyszedł.
-Nie zaprosisz mnie ? - popatrzył na mnie ściągając swoją skórzaną kurtkę.
Spojrzałam na zegarek - Jest 12:30 w nocy - przerwałam - Żartujesz sobie kurwa ?
Podszedł do mnie bliżej tym samym posyłając mi jego charakterystyczny uwodzicielski uśmieszek.
-Mam iść ?
- Zdecydowanie - skrzyżowałam ramiona na piersi - Nie jesteś nie wiadomo kim , żeby przychodzić do mnie do domu o wpół do pierwszej w nocy.
Obszedł mnie i stanął za mną oplatając delikatnie swoje ramiona wokół mojej tali , zbliży swoją twarz do mojej szczeki - przez co mogłam poczuć jego rozpalony oddech na swojej skórze , który ją pieścił - i delikatnie pocałował moją szczękę.
-Więc kim jestem ? - powiedziałem szeptem do mojego ucha i ponownie pocałował moją szczękę.
Jego ramiona zacieśniły swój uścisk wokół mojej tali tym samym przyciągając moje drobne ciało do jego.
Składał delikatne pocałunki na mojej szczęce i wzdłuż szyi.
-Hmm ? - wymruczał - Kim jesteśmy ?
Powtórzył pytanie , które zadał mi już przedtem , jednak ja nie byłam w stanie na nie odpowiedzieć przez rozkosz i ciepło , które wypełniły moje ciało. Nagle jego ręką , która spoczywała na moim brzuchu zakradła się pod moją koszulkę i dotknęła mojego rozpalonego brzucha , przez co gwałtownie wciągnęłam powietrze.
Ściągnęłam jego rękę z mojego brzucha i odwróciłam się przodem do niego lekko odpychając go, a na twarzy widniał jego łobuzerski uśmieszek.
-Przyjaciółmi - stwierdziłam.
- Ohh ... Naprawdę ? - podniósł jedną ze swoich krzaczastych brwi do góry.
-Naprawdę - powiedziałam poprawiając swoją koszulkę , a mój oddech nadal był nie równy.
Zbliżył się do mnie tak , że nasze czoła aż się stykały.
-Jesteś pewna , shawty ? - oblizał swoją dolną wargę.
-Zdecydowanie.
-Dobrze - odsunął się ode mnie i poszedł w stronę drzwi , miał zamiar wyjść , ale odwrócił się w moją stronę i powiedział.
-Do jutro , skarbie - puścił mi oczko i zasunął za sobą drzwi tarasowe.
Cholera , to nie mogło się stać , znowu.
Opadłam na swoje łóżko z dłońmi na twarzy , rozczarowana że znowu pozwoliłam temu zajść , aż tak daleko.Nie powinnam w ogóle go tutaj wpuszczać.
Przekręciłam się na bok na swoim łóżku i zanim się obejrzałam - zasnęłam wyczerpana.
***
Obudził mnie dźwięk budzika , który rozbrzmiał w moich uszach jak dzwon. Jakimś cudem podniosłam się , wyłączyłam budzik i przeciągnęłam się. Wziąwszy telefon do ręki ziewnęłam i sprawdziłam czy przyszedł jakiś sms i miałam rację.
Od ; Ryan
powodzenia w szkole , siostrzyczko . :)
No taak, szkoła .. Pomyślałam i odchyliłam głowę do tyłu wkurzona treścią tego sms'a. Byłam w ostatniej klasie szkoły średniej , a do końca roku było około pięć miesięcy i zupełnie o tym zapomniałam kiedy się tutaj przeprowadzałam. Kelsey, Sam , John , Nick i Justin są starsi ode mnie , w sumie nie będzie tam nikogo kogo bym już wcześniej poznała.
Nienawidziłam chodzić do szkoły , nie ze względu że źle się uczyłam , bo w prawdzie szło mi nieźle , denerwowała mnie ta cała atmosfera w niej.
W NY zmieniałam szkołę dwa razy , w tym raz zostałam wyrzucona z niej , bo jednym laską nie podobała się moja obecność w szkole , więc podrzuciły do mojej torby prochy i podkablowały na mnie. Cóż , było , minęło , ja też nie byłam święta..
Leniwie podniosłam się z łóżka i podreptałam do kuchni. Wyciągnęłam z szafki miskę i pudełko płatków , po czym odwróciłam się w stronę lodówki i wyciągnęłam z niej mleko i wlałam je do miski razem z płatkami i wymieszałam. Zasiadłam do stołu i szybko pochłonęłam zawartość miski , po czym udałam się do swojego pokoju.Kiedy już stałam przed szafą szybko i bez problemu wybrałam strój , były to ; brązowe botki za kostkę , czarne obcisłe jeansy , szarą bluzkę z napisem '' For Sure '' i długi , czerwony , luźny sweter , bo na dworze zapowiadało się deszczowo , mimo że było to Los Angeles. Postanowiłam tylko rozczesać włosy i pozostawić je rozpuszczone i kręcone na końcach , po czym nałożyłam delikatny makijaż. Kiedy już byłam w pełni gotowa , wzięłam swoją czarną torbę , założyłam ją na ramię i wyszłam z domu mając zamiar pojechać samochodem , ale go nie było , gdyż Ryan jeszcze nie wrócił i pożyczył mój samochód , a do jego nie miałam kluczyków ,więc pozostało mi tylko iść piechotą. Zaczęłam iść chodnikiem po drodze mijając domy i auta zaparkowane obok ich , skręcając w prawo to w lewo , zwolniłam kiedy zatrzymało się obok mnie czarne El Camino , a szyby zostały opuszczone przez kierowcę ukazując Justina w środku.
-Gdzie tak pędzisz ? - zapytał oblizując swoją dolną wargę.
-Mam szkołę - zatrzymałam się ,a samochód razem ze mną.
-Wsiadaj - powiedział pokazując , że mam zająć miejsce.
Otworzyłam drzwi samochodu i zajęłam miejsce pasażera , a Justin zaczął jechać.
-Do jakiej szkoły idziesz ? - zapytał zapatrzony w jezdnię.
-Virginia High School* - powiedziałam przygryzając wnętrze policzka , a na twarzy Justina pojawił się uśmiech zadowolenia.
-Co jest takiego śmiesznego ? - popatrzyłam na niego.
-Będziemy się często widywać , malutka - powiedział puszczając oczko w moją stronę.
-Zaraz - potrząsnęłam głową - przecież już skończyłeś szkołę - powiedziałam zdezorientowana.
-Kto ci to powiedział ?
Wzruszyłam ramionami - Nikt , masz dziewiętnaście lat powinieneś już ją skończyć.
-Powinienem , ale nie skończyłem.
-Dlaczego ?
Zaśmiał się i pokręcił głową - Zawsze tyle mówisz ? - popatrzył na mnie.
Zmarszczyłam czoło i popatrzyłam na niego dziwnie , ale kontynuował - Nie zdałem - zaśmiał się.
Rzuciłam w jego stronę spojrzenie , które mówiło ''Pierdolisz ?'' ,a moje usta utworzyły kształt litery 'o'.
-Często zrywałem się ze szkoły albo w ogóle do niej nie przychodziłem.
-Czemu ?
-Nie miałem czasu albo po prostu mi się nie chciało , więc jednym słowem miałem to w dupie.
-Więc czemu nadal powtarzasz rok skoro ci na tym nie zależy ?
-Po pierwsze żeby nie było podejrzeń czym się zajmuję i jak to robię , a po drugie nie raz jest do wystarczająco dobre alibi żeby psy dały sobie spokój.
-Złapali cię kiedyś ? - spojrzałam na niego , ale zaraz odwróciłam wzrok i zaczęłam bawić się palcami i skrawkiem materiału swojego swetra.
-Czemu pytasz ? - zmarszczył brwi.
-Bez powodu - wzruszyłam ramionami.
Wydawał si być przez dłuższy czas zamyślony jakby przetwarzał to co właśnie chciał powiedzieć i jakby od tego zależało jego życie. Po paru minutach odpowiedział - Tak - oblizał wargi - Byłem dwa razy w areszcie , ale chłopacy wpłacili za mnie kaucję i raz miałem sprawę w sądzie , ale uznali mnie za niewinnego.
-Dość sporo jak na niepełnoletniego - zaśmiałam się , choć wiedziałam , że to był poważny temat.
Przeczesałam włosy ręką i odgarnęłam je za plecy.
-Niezły tatuaż , shawty - powiedział śmiejąc się i przygryzając dolną wargę.
-Co ?
-Ten na nadgarstku - wskazał na niego brodą , a ja popatrzyłam na moją rękę , na której był napis 'never give up' . To był mój pierwszy tatuaż jaki zrobiłam ,a miałam tylko czternaście lat. Kiedy go robiłam nie byłam pijana , naćpana czy coś takiego , po prostu pewnego dnia naszła mnie myśl żeby zrobić tatuaż , oczywiście nic nie mówiąc rodzicom.
-Dzięki - powiedziałam i zaśmiałam się przypominając sobie dzień kiedy go robiłam.
Spojrzałam na jego rękę , która była cała wytatuowana , tworząc tak zwany ' rękaw '. Dla większości ludzi pewnie to przesada mieć taką ilość tatuaży na swoim ciele , ale mi się to podobało , bardzo. Justin na pewno nie należy do tej grupy ludzi , która robi tatuaże tylko po to żeby zaszpanować albo wzbudzać strach w innych , był bardziej mężczyzną dla , którego każdy tatuaż ma jakieś znaczenie sentymentalne i robił je przemyślanie.
Przez resztę drogi nie odzywaliśmy się do siebie , dopiero gdy Justin zaparkował wóz na parkingu przed szkołą powiedziałam cicho , ale wystarczająco głośno by usłyszał 'Dziękuję'' a w zamian dostałam '' Nie ma sprawy ''.
Wysiadłam z samochodu i zaczęłam zmierzać w kierunku budynku , a chłopak obok mnie , ubrany w ciemne jeansy , białe adidasy i niebieską bluzę , a na nosie miał założone okulary przeciw słoneczne , mimo że nie było słońca na niebie.
W drodze do szkoły zauważyłam - jak i również Justin - grupkę chłopaków , którzy posłali wrogie spojrzenia mi jak i chłopakowi.
Justin zbliżył się do mnie i położył swoją rękę na moje ramiona przyciągając mnie bliżej do siebie i nadal patrząc na grupkę chłopaków , którzy stali na przeciwko nas , jakby chciał im dać znać , że ''mają mnie zostawić w spokoju'' - według mnie.
Nie będę udawać , że czułam się komfortowo , bo tak na prawdę czułam się dziwnie. Po pierwsze byłam zaskoczona reakcją Justina w stosunku do mnie jakby chciał mnie .. chronić. Po drugie zauważyłam jak inni kolesie w tej grupie patrzą na mnie , śmieją się i posyłają sobie znaczące spojrzenia , które na pewno dotyczyły mnie ,a po trzecie wyczułam wyraźnie napięcie między jednym z chłopaków , a Justinem co przerażało mnie chyba najbardziej.
Justin przybliżył się do mojego ucha i szepnął do niego - Nie patrz na nich , bo wezmą to jako wyzwanie - pokiwałam głową , ale na niego nie spojrzałam , posłuchałam tego co mi powiedział i spuściłam swój wzrok na ziemię , a Justin jeszcze bardziej zacieśnił uścisk na moim ramieniu.
Przeszliśmy przez drzwi szkoły idąc dalej wzdłuż korytarza kiedy nagle , ktoś zawołał.
-Yoo , Bieber - Justin dopiero w tym momencie ściągnął rękę z mojego ramienia , nie będę kłamać , że idąc tak razem z nim komfortowe , bo czułam się trochę zszokowana i czułam jak wszyscy na nas patrząc.
Justin pokazał im jakiś gest dłoni po czym odwrócił się do mnie.
-Poradzisz sobie ? - zapytał wypalając dziurę w mojej twarzy.
Niezbyt pewna pokiwałam głową , co spowodowało lekki uśmiech na jego twarzy.
-Wiem , że tak - powiedział i puścił mi uwodzicielskie oczko , po czym zaczął zmierzać w stronę swoich kumpli. Kiedy zostawił mnie samą nie bardzo wiedziałam gdzie mam się podziać i iść. Na moje szczęście kilka metrów dalej zauważyłam drzwi , na których pisało ' Sekretariat '. Postanowiłam się tam udać , by czegoś się dowiedzieć. Kiedy weszłam już do pomieszczenia , miłym uśmiechem na twarzy powitała mnie kobieta w średnim wieku , która siedziała na krześle za biurkiem.
- Dzień Dobry - podrapałam się nieśmiało w ramię - Nazywam się Carmen Serrano i jestem tutaj nową uczennicą - starałam się brzmieć miło i przyjaźnie , ale w moim głosie na pewno można było wyczuć nutkę nieśmiałości.
- Tak , pani Serrano - kobieta zaczęła szukać czegoś w stercie papierów leżących na biurku - Witam w naszej szkole i mamy nadzieję m że spodoba ci się tutaj - posłała uśmiech - Tutaj jest twój plan zajęć - podała mi kartkę z planem lekcji na cały tydzień - Twoja pierwsza lekcja jest w sali 322 , a w klasie nauczyciele poszczególnych przedmiotów przedstawią ci plan programu i zasady oceniania - uśmiechnęła się - Twoja szafka ma numer 116 i znajduję się na parterze - podała mi małą białą karteczkę , na której znajdował się szyfr do mojej nowej szafki.
-Dziękuję pani - powiedziałam delikatnie przygryzając górną wargę , odwróciłam się na pięcie i wyszłam z sekretariatu.
Zaczęłam studiować swój plan zajęć , zauważając że moją pierwszą lekcją jest chemia w sali 322 , tak jak powiedziała sekretarka.
Po jakiś pięciu minutach wreszcie znalazłam salę z odpowiednim numerem i akurat rozbrzmiał dzwonek sygnalizując , że pierwsza lekcja właśnie się rozpoczęła , a uczniowie zaczęli zbierać się do swoich klas. Weszłam do klasy za paroma osobami , a zaraz przywitał mnie nauczycielka siedząca na biurku.
- Witam Carmen - uśmiechnęła się - Tutaj jest twój podręcznik do chemii - podała mi do ręki dość grubą niebieską książkę - Proszę cię zajmij wolne miejsce - pokazała na klasę , a ja tylko skinęłam głową i usiadłam w środkowej ławce , a nauczycielka zaczęła swoją lekce.
-Dziś zajmiemy się elektrolitami i nieelektrolitami ..
***
Siedem lekcji minęły dość szybko , jak na pierwszy dzień w nowej szkole.
Otworzyłam swoją szafkę i wrzuciłam do niej książki i zeszyty , których nie będę potrzebowała w domu i zamknęłam ją.
Nie powiem , że ten dzień był udany , bo czułam się dziwnie , id samego rana z resztą ,a w dodatku , po ostatniej rozmowie z Justinem później już go nie widziałam ani nie spotkałam. Poznałam kilka dziewczyn i chłopców , którzy przyjęli mnie dość ciepło i przyjaźnie i wymieniliśmy się numerami.
Zaczęłam iść pustym korytarzem , bo już większa część uczniów zerwała się wcześniej ze szkoły albo najzwyczajniej skończyła już lekcje. Szłam ze wzrokiem wlepionym w podłogę i wyszłam z budynku , kiedy wpadłam na kogoś.
-Carmen? - zapytała mnie dziewczyna , która stała przede mną , a na mojej twarzy malowało się lekkie zaskoczenie.
-Robyn - powiedziałam.
-Cześć - powiedziała - Wróciłaś ?
-Chyba tak , ale co cię to interesuję ? - założyłam dłonie na piersi , a ona westchnęła.
-Słuchaj , to nie tak ja myślisz , minęło tyle czasu ,a ty ciągle się złościsz ?
-Nie tak jak myślę ? - powtórzyłam jej słowa marszcząc czoło - Twoja była najlepsza przylizuję się z twoim chłopakiem ? - zauważyłam Justina pierwszy raz od rana , który siedział w swoim samochodzie i obserwował moją rozmowę.
Spuściła głowę - To nie tak - powiedziała.
-Nie chcę mi się gadać - rzuciłam i odwróciłam się zaczynając iść.
-Nigdy nie zapomniałam o tobie - powiedziałam rozpaczliwie prosząc bym została.
-Ale ja tak - mruknęłam pod nosem i wsiadłam do samochodu Justina wściekła zapinając pasy.
Obserwował każdy mój ruch , zapalił samochód i ruszył.
-Kto to był ? - zapytał z wlepionym wzrokiem w jezdnię.
-Nikt ważny.
_____________________________________________
Virginia High School*- nazwa szkoły zmyślona . ;x
Nie zaszkodzi kilka komentarzy . ;)
|Sophie.
Super :D
OdpowiedzUsuńBoski *__*
OdpowiedzUsuńJejciu.. *-* Uwielbiam tego bloga. <333 A rozdział jak zwykle niesamowity. :) mam nadzieję, że już niedługo pojawi się kolejny, bo -uwierz mi- czyta się baaardzo szybko. Buziaki. <333
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę fajny. Zaczynasz pisać jak prawdziwa pisarka. Ale tak jak mówię ,dopiero zaczynasz. Wychodzi ci to dobrze i z pewnością masz talent do pisania. Kiedy czytałam rozdziały nie zauważyłam niczego co 'przeszkadzało' by mi w tym. Życzę weny i mam nadzieję ,że dalej będziesz pisać. A no i proponuje wyłączyć w komentarzach weryfikacje obrazkową ,bo to zniechęca do pisania xx
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie, bede czytac xx
OdpowiedzUsuń