-Jak chcesz możesz być następna - patrzył się na mnie jakby mówił poważnie , po czym lekko przygryzł swoją dolną wargę , ale po kilku sekundach na jego usta wkradł się uśmiech , który go zdradził.
-Nie dzięki , nie skorzystam z twojej propozycji- uśmiechnęłam się złośliwie.
Oparłam się o ścianę za mną i założyłam ręce na piersi czując , że to będzie interesująca konwersacja.
-Twoja strata - wzruszył ramionami- Masz spore usta , powinnaś je wykorzystać je do czegoś pożytecznego - oblizał swoją dolną wargę i dalej wypalał dziurę w mojej głowie , w ogóle nie spuszczał ze mnie wzroku . To już robiło się uciążliwe.
-Coś pożytecznego , tak ? Czyli zrobienie ci loda ?
-Tego nie powiedziałem - zaśmiał się podnosząc ręce do góry , próbował się bronić , ale wychodziło mu to żałośnie .
-Ale o tym pomyślałeś .
Wzruszył tylko ramionami , po czym puścił mi uwodzicielskie oczko , a ja tylko wywróciłam na niego oczami . Nadal tam stał i mnie obserwował , więc wykorzystałam tą okazję aby dalej kontynuować rozmowę , ale ten frajer mnie wyprzedził.
-Dziewczyny zazwyczaj boją się by go do ust - spojrzał na swoje krocze po czym na mnie , a uśmiech nie znikał z jego twarzy.
-To masz już jedną mniej.
-Jeszcze się przekonamy - oblizał swoją dolną wargę.
-Co tym sugerujesz? - uniosłam jedną brew do góry.
-Nic , nic - przerwał - Po prostu zawsze dostaję to czego chcę.
Wywróciłam na niego oczami , kolejny raz.
-Teraz chyba się rozczarujesz , bo nie dostaniesz nowej zabawki - uśmiechnęłam się.
-Nie zawsze można je przecież dostawać po dobroci.
Spojrzałam na niego zszokowana , nie wiedząc czy go dobrze zrozumiałam.
-Szczerze , nie chce mi się gadać w kiblu - zaczął zmierzać w stronę drzwi- Idziesz ? - czy on mówił to na serio? Nie rozumiem tego kolesia , żyje na jakichś psychotropach czy coś w tym stylu ?
Nie zastanawiałam się długo , tylko ruszyłam w kierunku drzwi przy , których stał.
Popchnął drzwi i przez nie wyszedł z łazienki. Nawet nie pofatygował się żeby je dla mnie przytrzymać.
Dzisiejsi gentelmeni.
Usłyszałam tylko jego chichot kiedy drzwi mnie uderzyły. Posłałam mu mu mordercze spojrzenie - Zamknij się.
Przez kilka sekund szliśmy w kompletniej ciszy , która postanowił przerwać.
-Chcesz kontynuować tą rozmowę w łazience?-zaśmiał się.
-Nie.
-Wiesz mógłbym ci trochę poopowiadać..-przerwałam mu.
-Nie dziękuję! Zastaw szczegóły dla siebie.
-Żeby to tylko był taki szczegół-spojrzał na swoje krocze , po czym uśmiechnął się do mnie pokazując rząd śnieżnobiałych zębów.
-Jesteś głupi czy głupi ? - zapytałam.
-To podchwytliwe pytanie ?
Nie odpowiedziałam tylko wywróciłam na niego oczami , dziś chyba już po raz setny.
Ręka chłopaka zanurkowała w kieszeni jego jeansowej kurtki , wyciągnął z niej paczkę papierosów i zapalniczkę. Otworzył wieczko pudełka od papierosów i wyjął z niego jedngo papierosa , po czym umieścił go między swoje usta. Przyłożył zapalniczkę do peta , już miał go odpalić , ale się odezwałam.
-Mogę? - wskazałam na pudełko papierosów , które nadal trzymał w dłoni.
Spojrzał na mnie jakbym mówiła w innym języku. Chwilę mu to zajęło , ale skinął głową. Podał mi pudełko , z którego wyciągnęłam peta , umieściłam go między swoimi wargami. Wzięłam ogień od chłopaka i zapaliłam papierosa. Po chwili oddałam mu zapalniczkę i on również zapalił swojego papierosa.
Zaciągnęłam się raz , drugi , trzeci.
Kątem oka zobaczyła , że Justin w ogóle nie spuścił ze mnie wzroku , wpatrywał się we mnie jak się zaciągałam i powoli wypuszczałam dym z ust. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Nauczyć cię palić ,bo widzę , że słabo ci to idzie - spojrzałam na niego.
-Hmm ? - przeniósł wzrok z mojego papierosa na mnie.
-Nic.
-Nie no , powtórz - nalegał.
-Powiedziałam czy nauczyć cię palić , bo coś słabo ci to idzie.
Zaśmiał się.
-Co jest takiego śmiesznego?
-Po prostu jeszcze nie widziałem takiej dziewczyny , która zaciąga się jak nałogowy palacz.
Niewinnie wzruszyłam swoimi ramionami i kolejny raz się zaciągnęłam.
-Wiesz..-przerwał- Nawet nie wiem jak masz na imię - spojrzał na mnie.
Popatrzyłam na niego - Jestem Carmen.
Przeniósł swój wzrok na coś lub kogoś co było przed nim - Justin - zaciągnął się i wypuścił dym - Bieber.
Porozumiewawczo pokiwałam swoją głową nie wiedząc co innego mogłabym zrobić.
-Więc Carmen ... - ponownie na mnie spojrzał chyba już po raz tysięczny tego dnia - Co tutaj robisz , bo przypuszczam , że nie jesteś stąd - uśmiechnął się - ale można się nad tym zastanowić po sposobie w jaki palisz.
-To są jakieś różne sposoby palenia? - zmarszczyłam brwi wydając z siebie dziewczęcy chichot.
-Nie wiem - wzruszył ramionami - Co cię tu sprowadza ?
-Przyjechałam do brata - odpowiedziałam krótko nie chcą wdawać się w szczegóły.
-Jak widzisz to nie jest najlepsze miejsce do zacieśniania rodzinnych więzów.
-Gówno mnie to obchodzi. Ryan potrz .. - przerwał mi.
-Czekaj - zatrzymał się - Jesteś Carmen Serrano?
Popatrzyłam na niego nie wiedząc czy powiedzieć 'tak' czy 'nie'. Zapytał mnie w takie sposób jakby nazywanie się Carmen Serrano byłoby przestępstwem. Skoro wiedział jak się nazywam musiał też znać Ryana. Zaczęłam nerwowo rozglądać się po miejscu , w którym się znajdowaliśmy , ale za każdym razem trafiałam na oczy Justina , które intensywnie się we mnie wpatrywały.
-Odpowiesz ? - zapytał mnie tym razem trochę łagodniej niż przedtem , chyba zdał sobie sprawę , że wtedy tak jakby mnie przestraszył.
Pokiwałam twierdząco głową i wlepiłam swój wzrok w podłogę.
-Znasz mnie ? - zapytałam po kilku sekundach ciszy. To było jedyne co udało mi się wymyślić w tej sytuacji.
-Znam twojego brata.
-Skąd?
-Nie mogę ci o tym powiedzieć.
Teraz już do mnie wszystko dotarło.
-Pracujecie razem ?
-Co ? - spojrzał na mnie.
-Pracujecie razem w tym gównie , tak ?
-Skąd o tym wiesz ? - zmarszczył swoje krzaczaste brwi.
Miałam już odpowiedzieć , ale nagle poczułam jak telefon w kieszeni moich spodni zaczął wibrować , sygnalizując , że dostałam wiadomość. Szybko go wyciągnęłam , przejechałam palcem po ekranie swojego telefony odblokowując go i odczytałam wiadomość.
Od ; Ryan
Gdzie jesteś ? Potrzebuję cię , szybko.
W ciągu kilku sekund wystukałam na klawiaturze swojego telefonu odpowiedź.
Do ; Ryan
Będę za 10 minut.
Schowałam swój telefon do kieszeni spodni.
-Stało się coś ? Wyglądasz , jakbyś zobaczyła kogoś starego nago - zaśmiał się cicho , ale zaraz ucichł. Raczej domyślił się , że to coś poważniejszego , bo wyraz moje twarzy nadal był nie do odczytania.
-Muszę iść - wymamrotałam niedbale pod nosem , nawet na niego nie spoglądając i zaczęłam zmierzać w kierunku swojego samochodu.
-Czekaj! - poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Nie musiałam się wcale odwracać żeby wiedzieć kto był za mną.
-Co? - wypaliłam.
-Kiedy się znowu zobaczymy?
Popatrzyłam na niego jakby nie był człowiekiem , tylko jakimś kosmitą. On mówił na serio ?
-Nie wiem , Justin. Spieszę się - popatrzyłam na niego.
Pokiwał porozumiewawczo głową i puścił moją rękę , a ja uśmiechnęłam się do niego nieśmiało.
Zaczęłam szybko iść do samochodu , a niemal biegłam , w międzyczasie odwróciłam się i zobaczyłam , że Justin dalej stoi w tym samym miejscu , z rękoma schowanymi w kieszeniach swoich spodni i patrzył na mnie. Gdy już do niego dotarłam otworzyłam drzwi i wsiadłam do auta. Włożyłam kluczyki do stacyjki i je przekręciłam. Szybko wyjechałam na ulicę i zaczęłam pędzić do domu. Miałam nadzieję , że nic się nie stało Ryanowi , że wszystko było okej.
Przycisnęłam pedał gazu mocniej zwiększając prędkość samochodu.
W mojej głowie było teraz wszystko co najgorsze.
Skręciłam w lewo.
Starałam się uspokoić swoje myśli i czasem nie spowodować wypadku , ale nie ważne o czym pomyślałam zawsze schodziło na temat Ryana.
Nawet nie zauważyłam , a już byłam kilka domów od własnego. Zmniejszyłam prędkość mijając po drodze znajome mi budynki , aż zauważyłam swój dom.
Wjechałam na podjazd i zgasiłam samochód , wyjmując kluczyki ze stacyjki i wrzuciłam je do kieszeni spodni. Sięgnęłam po swoją jeansową kurtkę , która leżała na tylnym siedzeniu samochodu i wyszłam z niego zatrzaskując za sobą drzwi.
Pobiegłam w stronę drzwi wejściowych , nacisnęłam na klamkę i popchnęłam je , kiedy przeszłam już przez próg , zamknęłam je za sobą.
Zaczęłam kierować się w stronę kuchni i zobaczyłam Ryana stojącego do mnie tyłem. Usłyszał moje kroki i odwrócił się w moją stronę.
Zobaczyłam , że trzyma się w miejscu pod lewym obojczykiem. Odsunął swoją rękę z tego miejsca , a wtedy mogłam zobaczyć , że na jego koszulce są plamy ciemnej substancji , która rozprzestrzeniałam się na materiale z sekundy na sekundę.
To była krew.
_______________________________________________
Późno , ale jest . :)
W tle jest już takie zdjęcie jakie powinno być.
I mam jeszcze jedną prośbę. CZYTASZ=KOMENTUJ .
W ten sposób wiem ile was jest i motywujecie mnie do pracy. :)
Dziękuję. ;)
I do następnego rozdziału.
|Sophie.
Niedawno znalazłam twój blog. Przeczytałam i bardzo mi się spodobał < 3 Mogłabyś mnie informować o nn ? Mój tt to @holly_hope_
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam do mnie na http://trust-once-more-please.blogspot.com/.
PS x2 Zauważyłam, że nie masz zwiastunu. Chętnie go dla Ciebie wykonam. Zamówienie możesz złożyć na http://zamowienia-u-holly.blogspot.com/. : )
Pozdrawiam i życzę weny.
Holly <3
Booooooooooooooooosssssssssssssssssssssskkkkkkkkkkkkkkkkkkkkiiiiiiiiiieeeeeeeeeeeeeeeeeeee ,czekam nn ;))))))))))))
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale nie mogę wykonać twojego zamówienia. Odchodzę ze zwiastuno-mani z powodów rodzinnych. Jeśli chcesz możesz zgłosić się do innej stażystki. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz. : *
OdpowiedzUsuń